• Szembek z królewskim skarbcem dalej przebywał na Śląsku tak więc nie było komu, ani czym koronacji owej dokonać. August II z wiernym sobie wojskiem zbliżał się do Warszawy i nawet na chwilę ją zajął, by potem znów oddać ją Leszczyńskiemu. Biskupi korzystając z zamieszania, jakie powstało przy przejmowaniu miasta przez wojska wierne Augustowi II kolejno się wymykali i zaszywali gdzieś w tylko sobie znanych kryjówkach. Jeden biskup poznański Michał Święcicki, ten sam, którego Dłużewski, jako sufragan chełmski spadkiem po wuju obdarował, a który teraz stronnikiem Leszczyńskiego został, wydostać się nie zdołał. Przypłacił to więzieniem w Saksonii gdzie wkrótce zmarł. Dłużewski dotąd wydawało się protegowany Radziejowskiego teraz wraz z biskupem kamienieckim Gnińskim dobrowolnie został przy królu elekcie i obrał jego stronę. Biskupstwo kamienieckie nie miało jednak dostatecznej rangi i powagi, aby dokonać aktu koronacji. Zresztą Gniński sam nie chciał tego zrobić, ponieważ papież wydał dokument zakazujący tego biskupom polskim. Dokument ten wstawiony w czerwcu dotarł do Warszawy 23 sierpnia. Przywiózł go pewien franciszkanin i oddał Dłużewskiemu, a ten niezwłocznie przedłożył go królowi elektowi. W papieskim brewe wyłożone było pokrótce, iż Stolica Apostolska przychyla się

  • raczej za Augustem II, nie zaś za Stanisławem Leszczyńskim, który po koronę próbuje sięgać rękami heretyków. Myślę, że nie bez znaczenia był tu też fakt, że August II czas jakiś temu sam na katolicyzm się nawrócił, co mogło zjednać mu sympatię Rzymu. Leszczyński musiał przekonać któregoś ze znaczniejszych biskupów do złamania papieskich zaleceń. Padło na Konstantego Zielińskiego, biskupa lwowskiego, który ukrywał się w swoich rodzinnych stronach gdzieś w puszczy, na pograniczu Mazowsza i Prus, a którego z pomocą oddziału szwedzkiego wytropił i do Warszawy sprowadził Jan Sapieha. Koniec końców prośbą i groźbą Zieliński dał się przekonać, Szwedzi odlali ze złota tymczasowa koronę i 4 października 1705 roku odbyła się w Warszawie (po raz pierwszy w tym mieście) koronacja Stanisława Leszczyńskiego na króla Polski. Dokonał jej Zieliński w asyście Gnińskiego i kilku sufraganów, mi. Dłużewskiego. Odtąd wypadki zaczęły postępować lawinowo. W tydzień po tej wątpliwej jakości koronacji gruchnęła wieść, że w swej gdańskiej kryjówce dotychczasowy prymas dokonał żywota. August II, który formalnie jeszcze nie abdykował szukając sprzymierzeńców w swojej sprawie w listopadzie spotkał się z carem Piotrem I w Tykocinie, gdzie również pojawił się Szembek. Władcy spotkali się nie po raz pierwszy, wcześniej takie spotkanie miało miejsce w pałacu Bielińskiego w Otwocku Wielkim, przy okazji nieudanych rokowań przed wybuchem konfliktu rosyjsko szwedzkiego, który przerodził się w regularna wojnę toczoną de facto na ziemiach Rzeczpospolitej. Wiedząc, że stanowisko prymasa wakuje August II na spotkaniu w Tykocinie zaproponował je Szembekowi zapewne w podzięce za usługi, jakie jemu oddała ta rodzina. Leszczyński początkowo próbował w prymasostwo wmanewrować królewicza Sobieskiego, a gdy ten odmówił, desygnował Zielińskiego, zwolniony wakat lwowski obsadził Gnińskim, a na miejsce Gnińskiego nominował Dłużewskiego. Wszelkie nominacje oczywiście zostawały na papierze, aż do potwierdzenia ich przez Rzym, ale odtąd konflikt, który podzielił Rzeczypospolitą kwitować będzie znane, a mające dziś nieco inny sens powiedzenie „jedni od Sasa, drudzy od Lasa”.