To, że „Salamander” leciał zupełnie za plecami większości władz emigracyjnych, a przede wszystkim Naczelnego Wodza gen. Sosnkowskiego wzbudziło podejrzenia i w Londynie i w Warszawie. Kiedy we Włoszech w bazie w Brindisi, która obsługiwała ten sezon lotów do Polski zidentyfikowano „Salamandra” jako Retingera to poszła do Warszawy wyprzedzająca depesza, że poza plecami rządu leci do Polski architekt układu Sikorski-Majski, i że trzeba mu utrudnić życie. W Warszawie przyjęto Retingera z rezerwą, ale nie jak agenta. Spotkał się na przykład z gen. Borem – Komorowskim, przynajmniej na początku ulokowano go w bezpiecznej kryjówce. Było to efektem depeszy, jaką nadał gen. Sosnkowski do gen. Bora-Komorowskiego z prośbą o przyjrzenie się baczne kurierowi, ale bez wzniecania awantur. Na jakiś czas przed 4 kwietnia, kiedy miał skakać Retinger poszła jednak inna depesza bezpośrednio od płk. Demela ze sztabu gen. Sosnkowskiego do płk. Iranka-Osmeckiego wówczas już szefa Wydziału II KG AK, czyli wywiadu i kontrwywiadu jednoznacznie sugerująca, że Retingera należy zlikwidować z dopiskiem: „Wiesz, że takiego rozkazu nie można otrzymać, więc zwracam się z tym do ciebie”.