Znów o losach świata decyduje chwila, jakiś zbieg okoliczności, chwila zawahania lub jego brak w momencie, kiedy należało chwilę zaczekać. Przecież wystarczyłoby gdyby wtedy w 1919 na te pięć sekund major Lis-Kula nie wysunął się przed swojego adiutanta to być może mało kto pamiętałby kim był Iranek-Osmecki i to nie on byłby emisariuszem „Antonim” skaczącym do Polski i nie on decydowałby o wyroku na Retingera. Gdyby wtedy w Karpiskach skoczkowie zostali złapani byłoby podobnie i to nie Iranek-Osmecki kierowałby Wydziałem II KG AK. Może wyroku na Retingera wcale by nie było, bo przecież płk. Demel nie napisał rozkazu do podwładnego, ale dyktowaną wyższą koniecznością prośbę do przyjaciela. Może gdyby Retinger leciał wtedy z Sikorskim to zginąłby w katastrofie lub wręcz przeciwnie, nie doszło by do niej wtedy, gdy na pokładzie byłby jeden z najcenniejszych informatorów MI 6. Można mnożyć pytania i próbować na nie odpowiedzieć, ale i tak zamiast odpowiedzi otrzymuje się tylko więcej pytań. Jedno, w co warto na pewno wierzyć to to, że wszyscy oni walczyli i ginęli w słusznej sprawie.