• Znów o losach świata decyduje chwila, jakiś zbieg okoliczności, chwila zawahania lub jego brak w momencie, kiedy należało chwilę zaczekać. Przecież wystarczyłoby gdyby wtedy w 1919 na te pięć sekund major Lis-Kula nie wysunął się przed swojego adiutanta to być może mało kto pamiętałby kim był Iranek-Osmecki i to nie on byłby emisariuszem „Antonim” skaczącym do Polski i nie on decydowałby o wyroku na Retingera. Gdyby wtedy w Karpiskach skoczkowie zostali złapani byłoby podobnie i to nie Iranek-Osmecki kierowałby Wydziałem II KG AK. Może wyroku na Retingera wcale by nie było, bo przecież płk. Demel nie napisał rozkazu do podwładnego, ale dyktowaną wyższą koniecznością prośbę do przyjaciela. Może gdyby Retinger leciał wtedy z Sikorskim to zginąłby w katastrofie lub wręcz przeciwnie, nie doszło by do niej wtedy, gdy na pokładzie byłby jeden z najcenniejszych informatorów MI 6. Można mnożyć pytania i próbować na nie odpowiedzieć, ale i tak zamiast odpowiedzi otrzymuje się tylko więcej pytań. Jedno, w co warto na pewno wierzyć to to, że wszyscy oni walczyli i ginęli w słusznej sprawie.

  • Kapitan Bogdan Ławreńczuk, dowódca operacji „Stock” zginął miesiąc po zrzucie w Polsce, w nocy z 17 na 18 kwietnia 1943 r. dowodząc operacją „Lima 9”, w której polska załoga dostarczała zaopatrzenie dla ruchu oporu we Francji. Załogę samolotu stanowiło 5 Polaków i 1 Brytyjczyk, a wśród Polaków byli por. Tadeusz Ginter i kapr. Franciszek Ułaszuk, którzy też brali udział w operacji „Stock”. Halifax, którym lecieli został ostrzelany zaraz po przekroczeniu linii brzegowej i spadł niedaleko miejscowości Ussy. Lotnicy zostali pochowani na miejscu, a po wojnie ekshumowani i przeniesieni na brytyjski cmentarz wojskowy w Banneville-la-Campagne. Inny uczestnik operacji „Stock” kpr. Piotr Bednarski zginął 12 maja 1943 r. lecąc w załodze wykonującej zadanie specjalne u wybrzeży Holandii. Ostrzelany samolot spadł do morza niedaleko brzegu. Załogę pochowano na cmentarzu w pobliskim St. Jakobi. Radiotelegrafista operacji „Stock” sierż. Eugeniusz Krzeczewski zginął w ostatnim locie polskiego dywizjonu z pomocą dla Polski 28 grudnia 1944 r. Samolot został ostrzelany nad słowacko-węgierską granicą, spadł i spłonął pod miejscowością Meterice. Załoga została pochowana na miejscu katastrofy, a po wojnie ciała ekshumowano i przeniesiono na cmentarz wojskowy Olšany w Pradze. Z załogi samolotu lecącego w operacji „Stock” wojnę przeżył tylko sierż. Bronisław Hułas, który zmarł w Warszawie w wieku 93 lat, 4 listopada 2006 r.


  • Z cichociemnych zrzuconych w operacji „Stock” pierwszy zginął ppor. Jan Hörl „Frog”. Aresztowany przez Niemców i osadzony na Pawiaku został rozstrzelany 7 maja 1943 r. w dymiących jeszcze ruinach getta w Warszawie. Czesław Rossiński „Kozioł” po wkroczeniu wojsk sowieckich do Lublina i chwilowym rozwiązaniu oddziału wrócił znów do konspiracji, tym razem wymierzonej przeciw sowietom. Na zebraniach oddziału rozważano różne akcje wymierzone w aparat bezpieczeństwa i konstytuujące się władze komunistyczne. Rozważano mi. zamach na przewodniczącego KRN Bolesława Bieruta i przewodniczącego PKWN Edwarda Osóbkę-Morawskiego. Z planów tych zrezygnowano, jednak to one stały się oficjalnym powodem aresztowania członków oddziału. W rzeczywistości w oddziale „Kozła – Jemioły” lub w najbliższym otoczeniu działali agenci i prowokatorzy NKWD, którzy byli rzeczywistymi pomysłodawcami różnych planów. Te prowokowane knowania miały być zapewne podstawą do późniejszego procesu „wrogów narodu” jednak NKWD w pewien sposób nie doceniła konspiratorów. Oddział „Kozła – Jemioły”, zrealizował jeden z planów i zlikwidował szczególnie aktywnego konfidenta NKWD Hersza Blanka, żyda, uciekiniera z obozu zagłady w Sobiborze, ale też kapo tego obozu. W wyroku sądu komunistycznego z kwietnia 1945 r. wskazano oba te zarzuty. Tego samego dnia zginął Leon Feldhendler - pomysłodawca i główny organizator ucieczki z Sobiboru mieszkający w tej samej kamienicy co Blank. Plotkowano więc, że oddział AK zlikwidował Feldhendlera przypadkowo bądź niejako przy okazji pozbywając się kolejnego niewygodnego żyda. Stało się to też powodem do wielu oskarżeń wysuwanych w stosunku do tamtejszych żołnierzy AK o ich rzekomy antysemityzm. Jednak wdowa po zamordowanym Feldhendlerze, która była świadkiem zabójstwa nigdy nie wskazała sprawców, a co jest już bardzo dziwne, w dokumentach NKWD z procesu oddziału „Kozła –Jemioły” nie ma o nim nawet jednej wzmianki.


  • Istnieje natomiast na razie niepotwierdzona hipoteza, że to NKWD korzystając z sytuacji samo zlikwidowało jednego z najbardziej wpływowych i najbogatszych ludzi w mieście ze względu na coraz większą niechęć zabitego do nowych władz. Czesława Rossińskiego wraz z jego towarzyszami rozstrzelano 12 kwietnia 1945 r. na zamku w Lublinie i pochowano w nieoznakowanym grobie pod aleją jednego z lubelskich cmentarzy. Potem w latach siedemdziesiątych bez rozgłosu, ale i bez specjalnej tajemnicy ekshumowano ciała i umieszczono je w katakumbach przed kaplicą cmentarną razem z ciałami ponad tysiąca więźniów z okresu okupacji niemieckiej. Napis na obelisku głosi: „Tym, którzy walką i męczeństwem służyli Ojczyźnie 1939-1944”. Witold Strumpf „Sud” wziął udział w powstaniu warszawskim, podczas którego został mianowany kwatermistrzem w sztabie Podobwodu Śródmieście Południowe. Po upadku powstania przedostał się do Częstochowy, gdzie odtwarzano struktury KG AK. Aresztowany pod koniec grudnia 1944 r. został osadzony w obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen gdzie zachorował na tyfus. Podczas ewakuacji obozu w styczniu 1945 r. został zastrzelony przez Niemców. Nazwiska Hörla, Rossińskiego i Strumpfa znajdują się wśród 110 nazwisk na pamiątkowej tablicy poświęconej poległym cichociemnym, która wisi w kościele Św. Jacka w Warszawie.