• Zestawienie obu wymienionych wyżej aktów zgonu (Kellnera i Szymańskiej) pokazuje, że oba zdarzenia, choć odległe w czasie o prawie czterdzieści lat w przestrzeni dzieli jedynie odległość około 200 metrów. Kazimierz Kellner, a potem również jego małżonka zamieszkiwali przy ulicy Trębackiej 642 (obecnie nr 3) tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Nowosenatorską gdzie pod nr 477 (obecnie Moliera 10 i 12) mieszkała Józefa Szymańska. W praktyce więc to odległość kilku dość wąskich posesji i mało prawdopodobne jest, aby w obu aktach chodziło o kogoś innego. Czy Kazimierz Kellner był tym domniemanym filaretą czy na przykład jego krewnym? W opisach śledztwa Nowosilcowa brak jego imienia jednak przy obu ewentualnościach bardzo prawdopodobnym jest, że posada u Nowosilcowa była rodzajem zadośćuczynienia za niesłuszne pomówienia dla rodziny oddanej sprawie rosyjskiej. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że Kellner pracując jako urzędnik miał w 1829 roku (data śmierci Szymańskiej) 25 lat, a nie 18. Przeliczając wiec w roku szkolnym 1823-24 miałby 20 lat, czyli w sam raz dla studenta, ale czytelniejszych dowodów, czy choćby poszlak w tym przypadku brak. Kellnerowie, choć zapewne odwiedzali Rudzienko to mieszkali na stałe w Warszawie we wspomnianym już domu na Trębackiej, który wynajmowali od Fryderyka von Grassowa, znanego warszawskiego restauratora i bibliotekarza, a potem od jego spadkobierców. Możliwe jest, że zapomniano już o przeszłości Kellnera, bo Nowosilcow wyjechał z Warszawy pod koniec listopada 1830 roku, tuż przed wybuchem powstania listopadowego. Prawdopodobnym jest, że Kellner pracował razem z Żymirskim w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim, bo w przywoływanym już wcześniej akcie zgonu to właśnie Żymirski i drugi urzędnik stają jako świadkowie, a Kellner określony jest jako „obywatel ziemski”. Skąd były urzędnik tajnej policji posiada własność ziemską?

  • Ułóżmy to po kolei. Jest rok 1860 i 14 stycznia umiera Marianna z Chrzanowskich Grabowska. W połowie XIX w. zwyczaj staropolskich pogrzebów już zanika, ale zapewne szanując wolę i przekonania nieboszczki rodzina decyduje się na jakąś formę zbliżoną do „pompa funebris”. Ten rodzaj rozbudowanej ceremonii pogrzebowej wywodzący się z tradycji szlacheckiej przygotowywano zwykle przez kilka miesięcy dlatego po mszy żałobnej i wstępnym pochówku 18 stycznia (prawdopodobnie w kryptach kościoła reformatów w Siennicy) rozpoczęto przygotowania do właściwej ceremonii, której datę wyznaczono na 1 maja 1860 r. W ciągu tych ponad trzech miesięcy zapewne budowano specjalny ozdobny katafalk, planowano ilość gości na stypie i szacowano niezbędne wydatki. Te były zazwyczaj duże dlatego zapewne Krystyna Zaleska, która odziedziczyła Rudzienko po matce, decyduje się na wyprzedaż pozostałych po nieboszczce ruchomości. Pod młotek idą meble, fortepian, obrazy, zastawa stołowa, dywany, porcelana i kryształy, ale też sanie, powozy i nawet konie. Dom pustoszeje. Mimo iż spotyka się w źródłach informacje, że Zalescy posiadali Rudzienko już około roku 1840 to raczej nie jest to prawdą. Możliwe jest, że posiadali pewne pełnomocnictwa do zarządzania majątkiem, ale formalna właścicielką była z całą pewnością Marianna Grabowska. Swoiste „finis coronat opus” w postaci zegara słonecznego, który stał kiedyś na okrągłym gazonie przed wejściem do dworu mówiło samo za siebie. Na płycie zegara wyryty był napis M.G. 1843 co znaczy tyle, że Marianna Grabowska ukończyła budowę i urządzanie dworu w Rudzienku w roku 1843. Idąc dalej w dokumentach sądowych dotyczących sprawy przyznania ulg podatkowych po klęsce gradobicia, która miała miejsce w 1855 roku Grabowska zeznaje jako właścicielka przedstawiając również zeznania swojego rządcy niejakiego Czajkowskiego. Dokumenty te są datowane na sierpień 1859 roku, a więc zaledwie na pół roku przed jej śmiercią. Ponieważ sprawa ciągnęła się do 1862 roku to wyrok przyznający odszkodowanie przyjmują i podpisują jej spadkobiercy i … nie są to Zalescy.

  • Franciszek Zaleski umarł zaledwie trzy dni po swojej teściowej 17 stycznia 1860 roku w Warszawie i został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim kilka dni później. Wszystko wskazuje na to, że wdowa Zaleska przeprowadziła się do Rudzienka na stałe, a majątek oddała w zarząd swoim dwóm córkom – Aleksandrze i Marii. Stąd na wymienionych wyżej dokumentach sądowych występują sygnatury dwóch współwłaścicieli: Józefa Żymirskiego i Kazimierza Kellnera, czyli mężów wymienionych wyżej dziedziczek. Dwa lata później w 1864 roku umiera Kazimierz Kellner, a Maria zostaje wdową. Żymirscy wycofują się z Rudzienka nie jest jednak jasne czy w drodze spłaty, ugody z Marią Kellnerową czy na drodze zapisów uczynionych przez formalną właścicielkę Krystynę Zaleską. Faktem jest, że w roku 1867 Maria wychodząc powtórnie za mąż jest już dziedziczką Rudzienka, mimo że jej matka zmarła dwa lata później.